środa, 30 grudnia 2015

5. Sour Apple

 ***
A/U > notka na dole. ważna <
Komentujcie!

Jego ręce trzymały moją twarz. O tak, to jest to co lubię chłopaku. Serce przyśpieszyło, włosy na plecach stanęły. Czułam się jak fajerwerki, wybuchające w Nowy Rok. Są naprawdę głośne i denerwujące. Oderwał swoje mokre usta od moich, patrzył mi w oczy z miłością, czułością i pytał o zgodę. Widziałam to w tych miodowych tęczówkach. - Elena... - przeciągał swoją myśl - Elena - pewnie nie wiedział, co powiedzieć. O tak, ja też chłopie. - Elena do jasnej cholery! Leżałam na podłodze, a nade mną stał Bóg. Jego twarzy była tak blisko, że straciłam zdolność racjonalnego myślenia. - Ochh, jesteś taki piękny - położyłam dłoń na jego policzku.

- Czy ty coś dzisiaj brałaś?

-Nie, dlaczego? - ćwierkałam

-Musiałaś mocno uderzyć się w głowę

Oprzytomniałam. Wykonałam gwałtowny ruch, podciągając się w górę. Co się stało. Pan Piękny musiał zauważyć moje zdezorientowanie i zaczął mówić. - Siedziałem u siebie i usłyszałem pukanie, a później huk, jakby ktoś zarył głową w moje drzwi. I nie myliłem się...mocno Cię boli?

Kiedy opowiedział jakże ciekawą historię na moją niekorzyść poczułam pulsowanie w głowie i klatce piersiowej. To drugie, to serce. Albo się uspokoję, albo umrę od jego palpitacji. Sugestywne złapałam się za głowę, co było kluczem do jego mieszkania. Justin złapał mnie za ramiona i wręcz wciągnął do jego gniazdka.

Styl retro z nowoczesnym umeblowaniem pasował do jego osobowości. Cholera! ciekawe ile wybulił za tę kuchenkę. Stal, chrom i drewno. Połyskujące meble, blaty z wypolerowanego betonu, wycyklinowana dębowa podłoga, półprzeźroczyste zwiewne zasłony jak na wschodnim wybrzeżu Kalifornii. Bardzo industrialnie; czyste, niezagracone, uporządkowane; dokładnie jak Wallbanger. Lubiłam przebywać w czystym otoczeniu. Uporządkowanym. Starannie zasłane łóżko, to czego mi trzeba. Indywidualny sposób na ustawienie poduszek na kanapie? Jasne! Etykietki na puszki? Jak najbardziej. Bo skąd mam wiedzieć, co jest w środku. Mimo całego wnętrza zauroczył mnie obraz. Dzieło sztuki. Śmiałe jasnokoralowe i bladoróżowe smugi oraz łagodne plamy bieli. Kwiecień w Paryżu. Patrzyłam na krzyżujące się ze sobą barwy. Justin, to prawdziwy znawca sztuki.

Tak bardzo zajęłam się oglądaniem mieszkania, że nie zauważyłam, że w tym czasie Justin z zaciekawieniem mi się przyglądał. O w mordę. On był totalnie po prysznicu. Jego mokre włosy zaczesał do tyłu. Serio. Wygląda bardzo dobrze. Ludzie, którzy potrafią wyglądać dobrze w mokrych włosach...cóż powiedzmy, że można im zaufać.

Trwaliśmy w głębokim uniesieniu dopóki mój brzuch nie wparował do pokoju, ściągnął buty i rzucił się na sofę. Rumieniec, to za mało w porównaniu z tym co miałam na twarzy. Moja twarz wyglądała teraz, jak czerwone jabłko. Czerwone, ale kwaśne, jak cholera. A jak się człowiek wgryzie, to jaką ma minę? No właśnie. Tak teraz wyglądałam.

-Pójdę już - i niczym rakieta wystartowałam  -Czekaj! - usłyszałam, ale było za późno, trzasnęłam drzwiami. Tak lubię to robić.


 ***

-Uderzyłaś głową w jego drzwi? 

-Mhm. Później ją straciłam, bo po prostu powiedziałam, że jest piękny.

-Wiedziałam, że na studiach to nie były tylko eksperymenty!

-Bardzo śmieszne. - Minął jakiś tydzień. Obowiązków, jak zawsze przybywało. A od czasów drugiego felernego spotkania z sąsiadem odgłosów za ścianą brak. Jego też. I jego auta też. Podobno zawinął swój tyłeczek i pojechał oglądać gorące panienki po drugiej stronie kraju. Taki żarcik.  Rozłączyłam się z Julią, z którą gadałam przez telefon. 

Cały tydzień harowałam. Pozwoliłam sobie tylko na krótką przerwę na zjedzenie ulubionego sernika i butelkę wina. Piątek wieczór, godzina 19:32. Krzątałam się po kuchni po dniu prac nad redakcją i artykułem. Byłam padnięta i śmierdząca, ale miałam nieskazitelną łazienkę. Teraz chciałam tylko wygrzać się w wannie i iść spać. Zaczyna się weekend, ale nie dla mnie. Jeśli do poniedziałku nie skończę tego artykułu ochoczo powiem baj baj szefie oraz witaj stary pokoju w domu rodziców. Czekam tylko na ten czas, kiedy wezmę wolne i pędzel w swoje ręce, ale to nie ten moment.

Tak więc zmotywowana rozmową z wewnętrzną sobą pokierowałam się do łazienki, przy okazji wyglądając przez okno. O Bieber kupił sobie nowe auto. Fajne. Zabrałam wszystko co potrzebne i zaczęłam nalewać wodę. Kilka olejków, ekstraktów i innych, żeby ta kąpiel była jeszcze lepsza. Kiedy już para wypełniła łazienkę, a ja usadowiłam się w wannie pozwoliłam sobie na chwilkę luksusu. Umyłam szybko głowę w obawie, że woda wystygnie. Później zajęłam się podstawową higieną. Każdy mój mięsień dziękował za odpoczynek. 

Wyobraziłam sobie także, jakie to byłoby uczucie poczuć pewien szczególny mięsień należący do do Wallbangera o imieniu Justin. Już zaczęłam się podniecać, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, przepędzając mnie i moje fantazje z wanny. Założyłam krótki szlafrok, wsłuchując się w wieczorne odgłosy mieszkania. Palcami rozczesałam swoje mokre loki. Wzburzona pognałam do drzwi. Pięty uderzały z mocą miliona koni. No bo kto mi przeszkadza w moich erotycznych myślach.

Otworzyłam drzwi. -Czego?! - Cisza. Taka, w której słyszysz echo własnych słów.

Stojąc między progiem moich drzwi, patrzyliśmy na siebie. Jak to się stało, że mam własne drzwi? Bycie starszą niż 10 lat było najgorszą rzeczą jaką zrobiłam. Nigdy nie chciałam być dorosła. Przynajmniej mam ładną twarz i duże cycki.

-Elena, Chryste. - wysapał z pożądaniem. Spojrzałam w dół. Połowa mojego dekoltu była odkryta, a druga połowa zakryta tiulowym szlafroczkiem. Podniecam Cię Wallbanger? Teraz nie mogłam na niego spojrzeć, cholera, moja kąpiel umyka mi przed oczami! Nie dowalę sobie jeszcze tym. - Chciałem zaprosić Cię na wystawę sztuki, ale chyba masz towarzystwo.- CZY JA USŁYSZAŁAM ZAWÓD W JEGO GŁOSIE? 

-Nie koniecznie.

-Chcesz powiedzieć, że chodzisz w takim stroju sama w swoim mieszkaniu?

-A co w tym złego?

-Nic takiego.

To były najdłuższe i najwspanialsze, najbardziej roznegliżowane chwile. 

-Elena?

-Hm?

-To jak?

-Co jak?- no ładnie, kolejne przyćmienie

-Pójdziesz ze mną? - Z wrażenia zadrżały mi nogi

-Wejdziesz? - otworzyłam szerzej drzwi - Muszę się przygotować. Wściekła jak osa pognałam do sypialni i zaczęłam wybierać, którą sukienkę włożyć. W między czasie rozmyślałam o tych kilku tygodniach w tym budynku. Wallbanger. Myślałam, że poznamy się w nieco innych okolicznościach.* Mimo to, wtedy wyglądał jak marzenie. W powieściach miłosnych romanse pewnie rzadko zaczynają się od kłótni w bieliźnie i szpilkach. W liceum umawiałam się z niegrzecznymi chłopcami, a teraz dzięki artykułowi mogę zdzierać jak cebulę warstwy szerokiego biznesmena i prezesa Bieber Nation. Nie będzie łatwym orzechem do zgryzienia. Dobrze, że lubię wyzwania. CHOLERA I JESZCZE TEN ARTYKUŁ. 

Nie tak miała zacząć się moja historia miłosna...Żadnych romansów w pracy? Jeszcze zobaczymy.

 *Jeżeli nie pamiętacie w jakich okolicznościach poznała się ta dwójka zapraszam was do poprzednich rozdziałów.

***
Cześć! Dużo czasu minęło, co? Wracam z podwójną siłą w nowym roku, obiecuję. Aha i założyłam bloga lifestyle'owego >>>> UNFOLLOW THAT FAT  <<<<< jak sama nazwa wskazuje, poskramiam z Wami, Unfollowersami Fatu, balast, który się zebrał na naszej sylwetce, ale również piszę o luźnych głupotach, żeby poprawić wam dzień. Zaczynam dopiero więc chętnie przyjmę was do siebie. 

Co do Wallbangera. Będę dalej pisać. Don't worry, be happy, keep calm  and read.
Buźka!