Miłego czytania!
notka na dole :)
***
Tak jak myślałam. Był jeszcze przystojniejszy niż na Wikipedii. Trzeba jej pogratulować za to, że wybiera same najgorsze zdjęcia, jako wizytówkę osoby.
Światło podkreślało jego sylwetkę. Jedną rękę położył na framudze, a druga spokojnie zwisała wzdłuż jego ciała. Zmierzyłam go od stóp do głów. Miał jasnobrązowe rozczochrane włosy. Jego oczy były zaskakujące, hipnotyzujące i nie wiem jakie jeszcze. Iskierki w nich łączyły się z karmelem dzięki czemu powstał nowy kolor. Niesamowicie zarysowane kości policzkowe, jak i szczęka, a do kompletu nabrzmiałe usta od pocałunku i trzydniowy zarost.
JAK MOGŁAM NIE ZAUWAŻYĆ TRZYDNIOWEGO ZAROSTU OD RAZU. Jezusie.
JAK MOGŁAM NIE ZAUWAŻYĆ TRZYDNIOWEGO ZAROSTU OD RAZU. Jezusie.
Był naturalnie opalony, po męsku. Strużki potu błyszczały delikatnie na jego ciele, a klatka piersiowa lekko się unosiła i opadała przez jego lekkie dyszenie. Tuż nad markowymi bokserkami i mięśniami brzucha widać było pięknie wyrzeźbioną pachwinę w kształcie litery V. Ech, dlaczego musiał mieć trzydniowy zarost.
Czułam ślinę przyjaciółek na karku. Patrzyły zaskoczone, tak samo, jak ja. Tak, był oszałamiający, ale to nie zmienia faktu, że ja, Elena Dunne jestem nieprzyzwoicie wściekła.
-Słuchaj, zwariuję, jeśli przez choć jeszcze jedną minutę będę zmuszona słuchać ciebie i twoich koleżaneczek! - krzyczałam, rozładowując napięcie i masując potłuczoną głowę. Byłam dumna, że mogłam się odezwać, bo dziewczyny za mną najwidoczniej połknęły swoje długie jęzory.
-Uspokój się. Jeśli chcesz możesz dołączyć. - Uśmiechnął się szeroko próbując mnie oczarować. Od razu było widać, że przywykł do dostawania tego, co chce. Z takimi mięśniami brzucha...nic dziwnego.
-Zgłupiałeś?! To, że jesteś niesamowicie gorący, nie oznacza, że wskoczę Ci do łóżka! Za kogo ty mnie masz! Może odrobina przyzwoitości, mam Cię dokładnie nad głową i nie mogę spać! Jezu co ja paplam...czemuż on nie jest pulchniutkim, grubiutkim sąsiadem?
-To co robię w swoim domu, to moja sprawa. Jeśli chcę mogę Cię wyrzucić, bo budynek nosi nazwę J.B Apartments, więc nie przeszkadzaj i rób swoje. - swawolnie wzruszył ramionami, a jego uśmiech zdradzał, że blefuje z wyrzuceniem na bruk. - Przyzwoitka.. -zripostował półszeptem.
-Żartujesz sobie? Przyzwoitka? To, że nie mam ochoty spędzić kolejnej nocy na słuchaniu Ciebie i twojego haremu, nie znaczy, że jestem przyzwoitką - odparłam oburzona.
-Racja, jesteś gorsza niż przyzwoitka! Kto normalny przerywa człowiekowi podczas seksu, kobieto! - wysyczał mi w twarz.
Nasza kłótnia wyglądała, jak sprzeczka dzieciaków w podstawówce o batony. O bardzo dobre batony.
Splotłam ręce na piersiach i dopiero przypomniałam sobie, w co byłam ubrana. BOŻE CO ZA WSTYD. Byłam z Annie i Julią na imprezie, więc nic dziwnego, że w ruch poszedł komplet od VS. Liczyłam na upojną noc i powrót mojego dobrego przyjaciela, który zamknął się za drzwiami z popcornem i czekał na dobry moment w moim nudnym życiu.
Ten dupek wędrował oczami po moim ciele. Perfidnie pewny siebie dupek. Bez skrępowania błądził po czarno-różowych siateczkach zakończonych w paru miejscach kokardką. Jestem idiotką, że zostawiłam szpilki na nogach, ponieważ one wysmuklały moje ciało. Nagle puścił do mnie oko cały czas z tą swoją figlarną miną. No pięknie. Teraz wiedziałam, że wszystkie głupoty, które wygadywał mój mniej przystojny, prawdopodobnie zazdrosny o Justina szef, to plotki. Przecież Justin Wallbanger był Bogiem Seksu. Bogaty, stanowczy, co najważniejsze z trzydniowym zarostem. Na jego widok czułam, że Orgazm wrócił, otworzył drzwi i krzyczał w niebo głosy "Ha Ha, Suko, wróciłem. tęskniłaś?"
Nie wytrzymałam, mimo że mnie pociągał w takim wydaniu, wpadłam w furię. - Aaach - krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami do mieszkania, ciągnąc za sobą zamrożone dziewczyny. Przełożyłam ciało przez kanapę i krzyczałam w poduszkę. Zaraz. Skoro ja słyszę jego, to on może też słyszeć mnie.
- Boże, co za dupek! - krzyczałam celowo do przyjaciółek - Ma czelność walić w ścianę? W moją ścianę? Jaki z niego...
-Dupek. Tak, to już wiemy. - powiedziały jednocześnie dziewczyny nadal stojąc nieruchomo.
-Elena...czy ty widziałaś tę twarz?! - tyrała Julia, wymachując rękami - Pieprzona perfekcja! Jak mogłaś tak na niego naskoczyć?!
-Uspokój się, głowa mnie boli. To jest dupek i tyle! - moja tyrada nie miała końca.
-Cholera, ale bym go ujeżdżała...- wypluła Julia, a ja razem z Annie popatrzyłyśmy na rumieniącą się brunetkę.
-Ten DUPEK pewnie teraz leży przytulony do swojej Kocicy i śmieje się ze mnie. Widziałyście go? Patrzył, jakbym sobie coś ubzdurała! -syczałam, bliska granicy załamania głosu. - Chce wojny? Będzie ją kurwa miał! - wrzeszczałam, podnosząc się z oparcia mebla. Biegłam do lodówki po wino, zahaczając o laptopa i wleciałam z powrotem do salonu. Usiadłam na swoim ulubionym pisarskim fotelu. Na nim zawsze miałam świetne pomysły, a po alkoholu tym bardziej. Tarabaniłam go całą drogę z mojego rodzinnego domu, aż do Nowego Jorku. Teraz wiem, że było warto.
Przyjaciółki przyglądały mi się z zaciekawieniem i czekały na wyjaśnienie - Czy mówiłam wam już, że mój Szef jest dupkiem? - trunek prosto z butelki wleciał do moich ust, gdy czekałam na załączenie się laptopa - Pierwszy dzień, a już dostałam takie zadanie, że aż zsiwiałam na samą myśl - sprzęt wydał charakterystyczny dla niego dźwięk, otworzyłam nowy projekt i kontynuowałam - Myślałam, że będę miała czas na zapoznanie się z sytuacją, ale nie, dajmy głupią Elenę Dunne na głęboką wodę. Idiotka przyjechała i myślała, że będzie załatwiała formalności i wydawała polecenia, nadzorowała pracę i sama wymyślała tematy do dziennika - ćwierkałam głosem Joshua.
-El, możesz wyjaśnić o co chodzi, bo jak na razie nic nie rozumiem, a ty? - A. zwróciła się do J.
-Nic a nic.- odpowiedziała z irytacją.
-Och, wybaczcie mi kochane, siadajcie. Już wyjaśniam - uderzałam klawiaturą wpisując nagłówek.
Prawdziwy Justin Bieber - relacja wściekłych sąsiadów
-Właściciel całej siedziby mojego wydawnictwa wymyślił sobie, że da mi zadanie skrytykowania Justina Biebera. Uwierzycie w to? Jak można skrytykować osobę, która przed chwilą proponowała mi prawdopodobnie najlepszy seks w życiu?! - Prawda uderzyła mnie w twarz. Niestety - Więc zamierzam napisać caluśką prawdę o tym frajerze. Będzie mi wciskał szalone pieniądze, żebym tylko odwołała swój materiał, ale ja powiem 'o nie! nic z tego!' i wygram. - mówiłam, powtarzając co jakiś czas czynność z winem.
-To brzmi niedorzecznie, ale..podoba mi się, serio - Julia wyszeptała Annie do ucha.
-To jest niedorzeczne! Elena, przemawia tobą gniew i alkohol, więc proszę Cię idź się połóż. Pomyślałaś, że możesz mieć przez to kłopoty? Ten facet ma kontakty na całym świecie, które Cie mogą udupić - Spierała się ta druga.
Annie zawsze miała w głowie coś racjonalnego, co powstrzymywało mnie i Julię od robienia różnych głupot. Tym razem, to nie jest głupota tylko walka, która będzie trwała aż do polania się krwi.
Po chwili jednak obydwie przyjaciółki usiadły obok mnie, wyciągając po drodze kieliszki.
-Pijemy za gwiazdy i za twoje komiczne pomysły - Julia zaproponowała toast.
Będzie dobrze. Wygram, ale nie będę musiała wypalać cygara, aby uczcić podbój. A tak właściwie, to gdzie jest Clayton?
-To brzmi niedorzecznie, ale..podoba mi się, serio - Julia wyszeptała Annie do ucha.
-To jest niedorzeczne! Elena, przemawia tobą gniew i alkohol, więc proszę Cię idź się połóż. Pomyślałaś, że możesz mieć przez to kłopoty? Ten facet ma kontakty na całym świecie, które Cie mogą udupić - Spierała się ta druga.
Annie zawsze miała w głowie coś racjonalnego, co powstrzymywało mnie i Julię od robienia różnych głupot. Tym razem, to nie jest głupota tylko walka, która będzie trwała aż do polania się krwi.
Po chwili jednak obydwie przyjaciółki usiadły obok mnie, wyciągając po drodze kieliszki.
-Pijemy za gwiazdy i za twoje komiczne pomysły - Julia zaproponowała toast.
Będzie dobrze. Wygram, ale nie będę musiała wypalać cygara, aby uczcić podbój. A tak właściwie, to gdzie jest Clayton?
***
Dzyń, dzyń, dzyń!
Dźwięk ekspresu wybij mnie z uwagi, którą poświęcałam widokowi za oknem. Nalałam sobie kawy, uderzając się parę razy w twarzy, żeby odciągnąć myśli od męskiej dziwki, którą miałam za ścianą. Mamy kolejny dzień. Poprzednia noc dała w kość, nie przespałam dużo, pomysł nie wyparował z mojej głowy. Nadal tam siedział, intensywnie się kołysząc i czekając na wyjście. Zupełnie tak, jak jego znajomy...
Karma i woda dla Claytona były w misce - jak będzie chciał, to wyjdzie i zje - do pracy miałam na około godzinę czternastą - i to był plus tej roboty - więc spokojnie miałam czas, żeby przed nią zebrać myśli, malując.
Po dwóch godzinach błogiego relaksu usłyszałam pukanie do drzwi i głośne miauczenie. Otworzyłam i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Stał tam wkurzający Wallbanger z kotem na rękach. Odwróciłam się w stronę misek i faktycznie były nieruszone przez kota, którego nawet nie było w mieszkaniu!
-Zawsze paradujesz w koronce? - Sugestywnie poruszył brwiami mój sąsiad, obczajając mnie.
Chyba nie muszę wspominać, że moja twarz teraz była koloru pomidora. Odebrałam od niego prawdopodobnie głodnego kota i dałam mu dojście do jedzenia. Wróciłam wzrokiem do mojego przekleństwa.
-Nic nie jest przypadkowe. Bielizna musi być piękna - przewróciłam oczami. - Jeśli, to wszystko, tooo - przeciągnęłam głoski, kiedy jego dłoń niebezpiecznie się zbliżała. Potarł palcami moją żuchwę, ścierając z niej zaschniętą farbę.
-A więc sztuka? - zapytał.
-Jest jak obraz, który umyka, gdy się go utrwali. - zaskoczyłam go, ale nie dał po sobie tego poznać
Telefon rozbrzmiał w jego apartamencie, uśmiechnął się i wrócił do siebie. Poruszał się z wdziękiem, giętki, jak niebieskie bóstwo, spełnione marzenie spółkowania. I nawet się nie pożegnał. Dupek.
Byłam zła na kota, który tak po prostu zniknął mi z oczu. Ale również było mi go żal, kiedy pomyślałam, co musiał tam przejść. Żałowałam teraz tego, że nie nauczyłam go mówić, bo kto wie co skrywa sypialnia Nienormalnego Justina Biebera.
Dziwne uczucie przebiegło przez moje ciało, kiedy dotknęłam miejsca, gdzie dotknął mnie brunet. Wykonałam mistrzowski obrót na pięcie i pognałam pod prysznic. Musiałam pamiętać, jakim Justin był dupkiem, a nie to, jak wyglądał parę chwil temu. Uwierzcie mi, gorąco. Pod prysznicem próbowałam zmyć z siebie upokorzenie i frustrację. Oparłam głowę o ścianę kabiny.
Godzinę później, wychodząc z mieszania, rzuciłam ciche pożegnanie Clayton'owi, który najwidoczniej wtórował sobie rannego wyczynu. W duchu modliłam się, żeby na korytarzu przypadkiem nie natknąć się na którąś z dziewczyn z haremu. Na szczęście, teren czysty. Nasunęłam na nos okulary przeciwsłoneczne i od razu mój wzrok powędrował na jego furę. Trudno nie dostrzec cholernego Alpina B7. Fura rymuje się z dziura, a w furze z dziurą można robić dużo rzeczy.
Kurwa. Elena, chyba mamy problem.
Kurwa. Elena, chyba mamy problem.
***
rozdział średni. na początku miałam wstawić tylko połowę, żeby wprowadzić was do akcji, która wkrótce będzie się rozwijać i małymi kroczkami wychodzić z ukrycia, ale stwierdziłam, że to nie ma sensu i od razu przejdę do sedna.:) Mam nadzieję, że wam się podobał i zapraszam do komentowania! I przepraszam za opoznienie, ale wrocilam do pracy i nie mialam czasu sprawdzić i poprawic.
Buziaki x