Miłego czytania!;)
***
Muszę przyznać, że byłam bardzo podekscytowana całym przedsięwzięciem. Mężczyzna, który był moją osobą towarzyszącą musiał zapamiętać mnie całą umazaną w farbie. Przez całą drogę zastanawiałam się, którą galerię wybrał. Musiała być ona najbardziej ekskluzywna skoro włożył na siebie garnitur i dam sobie głowę uciąć, że był szyty na miarę! Więc i ja wskoczyłam w swoją najlepszą sukienkę. Gdybym wiedziała, że Pan Nieprzewidywalny mnie zaprosi kupiłabym coś nowego. Krótka biała sukienka, która sięgała mi do połowy ud z okrągłym dekoltem. Nie daje za wiele do myślenia. Do tego zabójcze szpilki, które już poznały Wallbangera. Nie przypadkiem je wybrałam. Zaskoczy was fakt, że nie mam pod spodem bielizny? Myślę, że nie. Bo jestem szalona.
Stałam przed lustrem, układałam włosy i sprawdzałam, czy na zębach nie odbiła mi się szminka. Nie ukrywam, że byłam otwarta na ewentualną wspólną kolację. Kiedy wszystko było na swoim miejscu mogłam już się zbierać. Do sukienki dopasowałam dłuższy szary żakiet, który w jej połączeniu stanowił maksimum ekstrawagancji na dziś.
Pożegnałam się z Claytonem, który od incydentu z ucieczką był bardzo grzeczny i wyszliśmy na korytarz.
-Pomyślałem, że później możemy wypożyczyć film - zaczął pierwszy, gdy schodziliśmy schodami
-To ludzie nadal wypożyczają filmy? - zażartowałam.
-Tak, nadal to robią. Za karę będziesz musiała obejrzeć to, co ja wybiorę. - odpowiedział.
-Dzisiaj?
-Tak, czemu nie. Chciałem porobić coś razem , no i przeprosić za, no wiesz, przy okazji obejrzeć coś upiornego. - MRUGNĄŁ DO MNIE!
-Czy to jest kryptonim "pomiziajmy się na kanapie, a potem uderzajmy w moją ścianę? - zażartowałam
-Chcę zawrzeć pokój. To jak? Film po wystawie? Mogę też coś ugotować.- Ups, chyba się wkurzył. Byliśmy już na dole i szliśmy do wyjścia.
-Pomogę Ci i założę specjalnie fartuszek. Mówiąc o wystawie, opowiedz coś o niej.
-Nic wielkiego. Jestem partnerem jednej z pracowni sztuki, której absolwenci mają dzisiaj prezentacje obrazów. Dzięki temu, że ją wspieram młodzi niedostrzeżeni artyści mają szansę zaistnieć. -wyjaśnił, kiedy prowadził mnie do jego auta. Wspominałam, że to cholerne Bugatti?
-Miło z Twojej strony.
Całą drogę jechaliśmy w milczeniu, bardzo komfortowym milczeniu. Żadnych dogryzek, kłótni, czy czegokolwiek. Chyba faktycznie szukał rozejmu.
Centrum galerii nie było duże, ale za to zachwycało duszę. Białe ściany, biała połyskująca podłoga, biały sufit, drzwi i okna. Jedną kolorową rzeczą były obrazy wywieszone na ścianach, czy poustawiane na sztalugach. Oczywiście białych. Obstawiałam, że tematem była abstrakcja. Nie każdy potrafił ją zrozumieć, ale dobre jest interpretowanie jej na swój sposób. To pobudza wyobraźnię, szczególnie wtedy, kiedy ma się słabość do takich mężczyzn jak Justin, a cholerna frustracja nie daje Ci spokoju. Na szczęście dzisiaj zwyciężyła racjonalna część mnie, która wiedziała, że to nie jest odpowiedni dla mnie mężczyzna. Zwłaszcza kiedy obsmarowanie go leżało w moich rękach.
Spacerowaliśmy i oglądaliśmy przedstawioną sztukę, ciesząc się swoją obecnością. Byłam pod wrażeniem, że Justin tak włącza się w pomoc innym. Nie rozmawialiśmy dużo. To cudowne obdzieranie cebuli z warstw. Serio. Nie jest łatwy do zrozumienia. Nie odpowiada na każde pytanie. Tutaj chodzi o zabieganie i staranie się. Uderzenia adrenaliny i motyle w brzuchu są wyczuwalne tylko wtedy, kiedy coś zaczyna się dziać.
-Długo malujesz? - zapytał.
-Mhm. - Wstrzymałam oddech, czując jego klatkę piersiową na plecach. Był bardzo blisko. Oglądaliśmy w tym czasie obraz młodzika.
-Masz talent.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Kiedy czekałem na Ciebie...trudno nie zauważyć tylu obrazów. - I tak większość z nich zapakowałam i wysłałam do składziku historycznego w Mendocino w Kalifornii. Dobrze, że malowidła znalazły nowy dom.
-Nie mam czasu już na wykorzystywanie tych umiejętności.
-Dlaczego?
Zacisnęłam mocniej usta. Do diaska, przecież nie powiem mu, że jestem w trakcie pisania o jego wielkim ego w spodniach, przez które sąsiedzi nie mogą spać. Nie odpowiem na to pytanie. Aktualnie rzuciłam sztukę, bo zajęłam się czymś nowym. Bieber'em. Zakładam, że będzie jeszcze na nią pora, że później zacznę malować obrazy. Że będę potrafiła równoważyć praktyczny aspekt życia z artystycznym, ale rodzina i praca bardzo mnie pochłonęły. Moje życie było dobre. Ale brakowało w nim namiętności. Przygody. Celu. Intrygi. Zachwytu i farby. W ostatnim tygodniu potrafiłam to znaleźć, teraz zaczęły się schody.
-Jesteś malarką? - Był bardzo natrętny.
-Nie, ale na studiach jako drugi przedmiot wybrałam sztukę. Przez jakiś czas bardzo chciałam się tym zajmować, ale musiałam myśleć przyszłościowo.
Staliśmy w ciszy przed turkusowym obrazem. Wykonany został z farb olejnych. Sygnowany i werniksowany. Przedstawia abstrakcję w pięknej gamie kolorystycznej. Jeżeli ktoś nazwał coś sztuką, jest nią.
-Kicz. - sprostował.
-Gdyby nie było kiczu, nie byłoby wielkiej sztuki.
-Widzę małą rozbitą duszę z wielkim żalem nad sobą.
-Dokładnie, jak rozbity dzbanek. - Widzieliśmy to samo i czuliśmy to samo. Każda sztuka opiera się na zderzeniu życiowych postaw i charakterów. Można stwierdzić, że rozumieliśmy się bez słów.
Zmierzaliśmy do wyjścia. Długo i intensywnie myślałam o malowaniu. Nawet po opuszczeniu galerii.
***
Byliśmy w jego mieszkaniu. Obiecał, że ugotuje coś dla mnie, ale z racji tego, że ja nie umiałam usiedzieć na miejscu, zaoferowałam pomoc. -Zupełnie się zatracasz, kiedy masz do czynienia z jedzeniem. - wyjaśnił, kiedy formowałam pulpety.
-Zapamiętaj to, to bardzo przydatna informacja. - zapewniłam, kiedy brałam zamach, żeby go uderzyć. Zrobił unik. Przy okazji bardzo dokładnie mi się przyjrzał. Wodził wzrokiem po całym moim ciele.
-Nie żartowałaś z fartuszkiem. Nie wiem, czy powstrzymam się przed złapaniem go.
-Lepiej łap się za patelnie. - rzuciłam
Po kwadransie na patelni smażyły się pulpety, a makaron się gotował, a my kończyliśmy pierwszą lampkę wina. Justin wyznał, że przepis poznał w Neapolu. Dużo podróżuje, bo nie lubi siedzieć w miejscu.
-To, co teraz? -zapytał Justin, ścierając blat i porządkując kuchnię. Która swoją drogą była większa niż moja!
-Doprawiamy i nakrywamy do stołu.
Zabrałam serwetki i poleciłam, żeby Justin wziął zastawę. Kiedy chciałam zacząć rozkładać talerze usłyszałam głośne dyszenie. W milczeniu obserwował jak pochylam się, żeby dosięgnąć do drugiej części stołu. Oddychał bardzo powoli.
-Co z tym robisz? - spytał cicho.
-Z tym? - pochyliłam się nad blatem i przy okazji nieco wypchnęłam tyłek do tyłu. - Rozkładam, pomógłbyś. - Droczyłam się z nim. -Wszystko w porządku, stary? To dopiero talerze, jeszcze sztućce, serwetki, szklanki... - wymieniałam i wymieniałam. Ale ubaw.
Justin mocno trzymał się krawędzi drewna. - Pulpety, pulpety. Idę sprawdzić pulpety. Tylko smażenie pulpetów. Wcale nie widziałem, że nie masz na sobie bielizny....
***
Siemka! I jak się podoba? Robię wszystko byleby się nie uczyć:D:D znacie to?
Niedługo mam ferie i postanowienie, żeby przez te dwa tygodnie wrzucać rozdział co drugi dzień, albo trzeci. Zobaczymy, jak wypadnę. Trzymajcie kciuki.
JAK PREZENTUJE SIĘ NOWY SZABLON?
Wielkie podziękowania dla Lisa z bloga Graphic Foxes za jego wykonanie. Jest piękny. Piszcie co myślicie!
Buźka!
J.
Super :))
OdpowiedzUsuńJaaaaak ja lubię to opowiadanie, naprawdę. Jest lekkie, przyjemne, ale też ma w sobie coś tajemniczego, bo Bieber ma tę tajemniczą nutę. I coś czuję, że rzadko miewa ochotę na żarty. Może brak bielizny i lampka wina trochę rozrusza jego humor, bo jak na razie to stara się grać jak na pogrzebie. Ale coś czuję, że przy niej nie da się nie zmienić w szalonego człowieka. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńthird-time-lucky-jbff.blogspot.com
priest-jbff.blogspot.com
*-*
OdpowiedzUsuńJeju !!? co teraz bedzie?! ;( czm nie zalozyla tej cholernej bielizny wyladuja w lozku a z artykulu nici ja nmg tak ona zdecydowanie jest szalona haha i czy musialas przerwac czm ?! akurat w tym momencie jak orzeczytalam ostanie zdanie wybuchlam smiechem nawet nie wiem czemu no ale coz zycze weny xoxo
OdpowiedzUsuńCudoo. Kiedy będzie następny?
OdpowiedzUsuńEeej Kiedy następny? Nie każ nam tak długo czekać
OdpowiedzUsuń